Góry, choć piękne, są również wymagające i zdradliwe. Przekonał się o tym każdy, kto choć raz jechał po serpentynach wiodących po zboczu góry. Szczególnie podróż z dzieckiem jest bardzo wymagająca. Jak jeździć w górach, żeby każdy był bezpieczny i zadowolony?
Dziecko nie jest łatwym towarzyszem podróży. Potrzeba stalowych nerwów, anielskiej cierpliwości i pomysłowości, aby malec chętnie jeździł i nie przeszkadzał podczas pokonywania kilometrów. Niektórzy mogą uważać, że jeszcze większy problem może być, kiedy chcemy pojechać z dzieckiem w góry. Wcale nie dziwią mnie takie obawy, w końcu i dziecko, i góry są bardzo wymagający, oczekujący skupienia i nie wybaczają błędów. Jednak nie ma się czym martwić, bo ogólne zasady jazdy z dziećmi bardzo dobrze sprawdzają się również w górach, choć kilka elementów można trochę rozszerzyć.
Bynajmniej nie chodzi mi tu o sen kierowcy, choć wypoczęty kierowca to podstawa bezpiecznej podróży. Najlepszym momentem na jazdę z dziećmi jest czas, kiedy pogrążone są we śnie.
Góry rządzą się swoimi prawami i wymagają ciągłej ostrożności i myślenia. Już sama jazda jest wyczerpującym zadaniem dla rodzica, więc nie chcemy, żeby przy okazji maluch rozpraszał naszą uwagę swoimi wygłupami czy narzekaniem. Dlatego najlepszą porą jest moment snu dziecka.
Na szczęście można to także połączyć z najbardziej dogodnymi porami do jazdy autem. Wyjazdy najlepiej planować z samego rana – około godziny 4:00 – lub o zmroku. Spowodowane jest to nie tylko snem dziecka, ale dzięki temu możemy również ominąć męczące upały czy też zwiększony ruch drogowy.
Próżno szukać w górach szerokiego pobocza czy liczyć, że za chwilę będzie parking lub stacja benzynowa. Pamiętajmy, że drogi wytyczone na stromych skarpach mają podjazdy i zjazdy oraz setki zakrętów, nie możemy więc zatrzymać się, gdzie popadnie i włączyć „awaryjek”. Należy przed wyjazdem zapoznać się ze szlakiem, jaki będziemy pokonywać i sprawdzić, gdzie są możliwości postoju na przerwę czy załatwienie potrzeb.
Tutaj przyda się także znajomość naszej pociechy. Kto jak nie rodzic będzie najlepiej wiedział, jak często dziecko musi rozprostować nogi czy wyjść do toalety. Dzięki tej wiedzy planowanie trasy będzie dużo prostsze i dostosowane pod najbardziej wybrednego pasażera. Podczas jazdy warto także co jakiś czas dopytywać się malucha, czy nie ma potrzeby przystanku. Najgorszym możliwym scenariuszem są prośby dziecka o postój tuż po wyruszeniu w dalszą drogę.
Jeśli dziecko nie lubi spać w aucie, to bardzo ważnym dodatkiem będą jego ulubione zabawki, dzięki którym zajmie się zabawą i przynajmniej na chwilę zapomni o podróży.
Leki to także bardzo istotny element. Nawet jeśli maluch nie choruje i nie ma choroby lokomocyjnej, to warto mieć środki przeciwko nieprzyjemnym przygodom. Jak już wcześniej wspomniałem, góry to specyficzne miejsce, gdzie raz jedzie się w górę, a raz w dół, zakręty są ostre, częste i w różne strony, a dodatkowo jest wiele hamowań i przyspieszeń. To może wywołać nieprzyjemne skutki uboczne nawet u najtwardszego zawodnika, a zgodnie z poprzednim punktem, trzeba unikać niezaplanowanych postojów.
Przeczytaj też: https://beautyride.pl/mama-w-podrozy/w-drodze/jakie-leki-zabrac-ze-soba-w-dluzsza-trase-samochodem/
Zdjęcie główne: tekhnika/pixabay.com